Przejdź do głównej zawartości

Sok z malin,czyli lato zamknięte w butelce...

Kolejna odsłona malin. To niegdyś moje ulubione owoce, które zostały wyparte z pierwszego miejsca na podium na rzecz czereśni. Jednak silnie się trzymają zajmując drugą pozycję. Dziś postanowiłam zrobić z nich sok, którym będę się rozkoszowała przez cały rok. Dla mnie maliny to kwintesencja lata, wprost uwielbiam ich delikatność, słodycz i cierpkość zarazem. Wspaniały owoc, który komponuje się z tak wieloma rzeczami. Nie tylko sprawdza się w daniach słodkich, ale również w wytrawnych. Zrobienie soku jest bardzo łatwe i szybkie - maliny nie wymagają dużej obróbki. Więc do dzieła!

Składniki
  • 3 kilo malin
  • 0,5 do 1 kg cukru (w zależności od preferencji smakowych)
  • 300 ml wody

Przygotowanie
  • Umyte maliny przekładamy do garnka tak aby przykryły dno. Zasypujemy je cukrem, na to nakładamy kolejna warstwę malin i zasypujemy cukrem. I tak do skończenia składników (używam przy tym 0,5 kg cukru).

  • Zalewamy wszystko 300 ml wody.
  • Powoli gotujemy aby maliny zaczęły puszczać sok i aby cukier się rozpuścił.
  • Zmniejszamy ogień i gotujemy ok. 35-40 minut.
  • Kosztujemy miksturę i jeśli jej słodkość nam odpowiada to już nie dosładzamy, jeśli nie to dodajemy cukier.
  • Otrzymany mus przelewamy do czystego garnka przez sitko, tak aby otrzymać sok.

  • Doprowadzamy sok do wrzenia i przelewamy do gorących słoików (wstawiamy umyte słoiki i nakrętki na 15 minut do piekarnika nagrzanego do 110 stopni C).

  • Gotowe, smacznego!

P.S. Resztki, które pozostały przy przelewaniu soku możemy wykorzystać albo jako "gorsze" konfitury (trzeba je podsmażyć i dodać trochę cukru - ok. 150 gramów - gorące przelać do słoików) albo - ja tak robię, mrożę w małych porcjach i wykorzystuję potem przy robieniu różnych mas do ciast.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tarta z kurczakiem, bakłażanem, pomidorami i oliwkami, czyli moja Francja

Nie pamiętam, kiedy miałam czas na chorowanie. Wiecie takie jak w dzieciństwie, kiedy leniuchowało się w łóżku cały dzień, oglądając bajki, a mama przynosiła rosół i inne strawy. Od 3 lat na takie chorowanie nie miałam przyzwolenia i czasu. Jednak parę dni temu mój organizm totalnie odmówił posłuszeństwa i wracaj dzieciństwo. Już dwa dni leniuchuję, czytam gazety i oglądam mój ukochany film chorobowy, czyli "Masz wiadomość". Jest miło, jednak choróbsko męczy i ciężko mi idzie oddanie się całkowitej relaksacji. Dużo za to miałam czasu na przemyślenia, a moja wyobraźnia poprowadziła mnie daleko, daleko. Bo aż w stronę południowej Francji. Nie wiem, co pierwsze  mnie w niej urzekło. Zapach, kolor, czy jej smaki? Francja pachnie lawendą, rozmarynem, słodkimi, ciepłymi od słońca pomidorami. Dla oczu to uczta nasyconych kolorów: bieli, niebieskiego, żółtego i fioletowego. Dla podniebienia raj: świeże owoce morza, tarty, desery. We Francji odpoczywam, zwalniam, czuję się wspaniale.

Pierniki wigilijne, czyli świąteczny last minute

Dziś przepis kultowy, wigilijne pierniki. Jak bez nich możemy sobie wyobrazić Święta? Przepis, który podaję, jest od mojej cioci Oli. Jego niebywałą zaletą jest to, że pierniki już zaraz po upieczeniu nadają się do konsumpcji, bo są odpowiednio miękkie. Drugi plus jest taki, że można je zrobić praktycznie nawet w Wigilię i wieczorem już się nimi zajadać. Z tego przepisu korzystam od lat, jest prosty, a pierniki są przepyszne. Robię ich całe mnóstwo i cały czas je potem podjadam. A zatem do dzieła! Składniki  5 szklanek mąki pszennej 1 słoik sztucznego miodu 2 łyżki zwykłego miodu 2 przyprawy do piernika 1 kostka masła - ciepłego, nie z lodówki 5 żółtek 2 łyżeczki proszku do pieczenia 1/2 szklanki cukru 3 łyżki kakao Przygotowanie 1. Za pomocą miksera, łączymy żółtka z cukrem i masłem, na jednolitą masę. 2. Dodajemy do masy miód sztuczny i zwykły, przyprawy do piernika, proszek do pieczenia i kakao. Ponownie miksujemy. 3. Po uzyskaniu jednolitej masy, dodajemy, już

Ciasteczka maślane z lentilkami, czyli ulotność pamięci

Dziś przepis na ciasteczka maślane, tak uwielbiane przez moją córkę. Postanowiłyśmy je razem zrobić. Zdjęcia w magazynach, gdzie mama z dzieckiem razem pieką ciasteczka, pierniczki i inne cuda w sterylnej kuchni, w białych fartuszkach, są urocze, ale nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Pewnie dookoła nich, poza obiektywem aparatu, stoi sztab "perfekcyjnych pań domu" gotowych w każdej chwili usunąć wszelkie ślady po wspólnym pichceniu. iRobot  Roomba chodzi cały czas i zbiera okruchy z pięknej marmurowej posadzki. Mimo, że sztabu ludzi nie miałam pod ręką podjęłam się tego zadania. Laura już sama rozbijała jajko, z moją pomocą ucierała mikserem, a potem sama mieszała ciasto łyżką, jednym słowem - frajda na całego. Spora część naszego wypieku znalazła się na ziemi, ale przy dekorowaniu ciastek moja córka wręcz tańczyła ze szczęścia. Tyle radości dają zwykle ciasteczka. Jak już były w piekarniku, to zajęłam się ogarnianiem kuchni i Laury. I tu coś mnie tknęło. Myjąc jej