Przejdź do głównej zawartości

Konfitury z czarnej porzeczki

Konfitury z czarnej porzeczki:

-3 kilo obranych (niestety - dużo pracy) czarnych porzeczek
-100 ml wody
-cukier od 100 gramów do 3 kilo – i tu sprawa jest dyskusyjna, są szkoły, które mówią, że na kilogram owoców, dajemy kilogram cukru. Ja jestem z tej drugiej szkoły, która próbuje konfitur i dosładza je w zależności od potrzeb.

Przygotowanie:
  1. Umytą i obraną porzeczkę przekładamy do dużego garnka, dodajemy 100 ml wody i gotujemy pod przykryciem na średnim ogniu, aż zacznie puszczać sok. To potrwa ok. 30 minut. Ważne! Co jakiś czas mieszamy, bo porzeczki lubią przywierać do dna garnka.
  2. Jak owoce puszczą sok, zmniejszamy ogień i gotujemy je ok. 30 min. 
  3. Wyłączamy ogień i tak przyrządzoną miksturę zostawiamy do ostygnięcia na całą noc.
  4. Rano ponownie zagotowujemy i zaczynamy dodawać cukier – ja zaczynam od 100 gramów, czekam aż się rozpuści, próbuję i jeśli jest za mało słodka, to dodaję kolejne 100 gramów i tak, aż uzyskam wymarzony smak :)  Ważna informacja: podczas podgrzewania zbieramy małym sitkiem pianę, która się wytwarza na powierzchni konfitur i nie gotujemy za długo, bo wtedy konfitury stają się gorzkie, porzeczka nie lubi być długo gotowana.
  5. Po uzyskaniu odpowiedniej słodkości, zostawiamy konfiturę do ostygnięcia.
  6. Ponownie ją zagotowujemy i gorącą przelewamy do gorących słoików (wstawiamy umyte słoiki i nakrętki na 15 minut do piekarnika nagrzanego do 110 stopni C).
  7. Bon appetit :) można jeść od razu :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tarta z kurczakiem, bakłażanem, pomidorami i oliwkami, czyli moja Francja

Nie pamiętam, kiedy miałam czas na chorowanie. Wiecie takie jak w dzieciństwie, kiedy leniuchowało się w łóżku cały dzień, oglądając bajki, a mama przynosiła rosół i inne strawy. Od 3 lat na takie chorowanie nie miałam przyzwolenia i czasu. Jednak parę dni temu mój organizm totalnie odmówił posłuszeństwa i wracaj dzieciństwo. Już dwa dni leniuchuję, czytam gazety i oglądam mój ukochany film chorobowy, czyli "Masz wiadomość". Jest miło, jednak choróbsko męczy i ciężko mi idzie oddanie się całkowitej relaksacji. Dużo za to miałam czasu na przemyślenia, a moja wyobraźnia poprowadziła mnie daleko, daleko. Bo aż w stronę południowej Francji. Nie wiem, co pierwsze  mnie w niej urzekło. Zapach, kolor, czy jej smaki? Francja pachnie lawendą, rozmarynem, słodkimi, ciepłymi od słońca pomidorami. Dla oczu to uczta nasyconych kolorów: bieli, niebieskiego, żółtego i fioletowego. Dla podniebienia raj: świeże owoce morza, tarty, desery. We Francji odpoczywam, zwalniam, czuję się wspaniale.

Pierniki wigilijne, czyli świąteczny last minute

Dziś przepis kultowy, wigilijne pierniki. Jak bez nich możemy sobie wyobrazić Święta? Przepis, który podaję, jest od mojej cioci Oli. Jego niebywałą zaletą jest to, że pierniki już zaraz po upieczeniu nadają się do konsumpcji, bo są odpowiednio miękkie. Drugi plus jest taki, że można je zrobić praktycznie nawet w Wigilię i wieczorem już się nimi zajadać. Z tego przepisu korzystam od lat, jest prosty, a pierniki są przepyszne. Robię ich całe mnóstwo i cały czas je potem podjadam. A zatem do dzieła! Składniki  5 szklanek mąki pszennej 1 słoik sztucznego miodu 2 łyżki zwykłego miodu 2 przyprawy do piernika 1 kostka masła - ciepłego, nie z lodówki 5 żółtek 2 łyżeczki proszku do pieczenia 1/2 szklanki cukru 3 łyżki kakao Przygotowanie 1. Za pomocą miksera, łączymy żółtka z cukrem i masłem, na jednolitą masę. 2. Dodajemy do masy miód sztuczny i zwykły, przyprawy do piernika, proszek do pieczenia i kakao. Ponownie miksujemy. 3. Po uzyskaniu jednolitej masy, dodajemy, już

Ciasteczka maślane z lentilkami, czyli ulotność pamięci

Dziś przepis na ciasteczka maślane, tak uwielbiane przez moją córkę. Postanowiłyśmy je razem zrobić. Zdjęcia w magazynach, gdzie mama z dzieckiem razem pieką ciasteczka, pierniczki i inne cuda w sterylnej kuchni, w białych fartuszkach, są urocze, ale nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Pewnie dookoła nich, poza obiektywem aparatu, stoi sztab "perfekcyjnych pań domu" gotowych w każdej chwili usunąć wszelkie ślady po wspólnym pichceniu. iRobot  Roomba chodzi cały czas i zbiera okruchy z pięknej marmurowej posadzki. Mimo, że sztabu ludzi nie miałam pod ręką podjęłam się tego zadania. Laura już sama rozbijała jajko, z moją pomocą ucierała mikserem, a potem sama mieszała ciasto łyżką, jednym słowem - frajda na całego. Spora część naszego wypieku znalazła się na ziemi, ale przy dekorowaniu ciastek moja córka wręcz tańczyła ze szczęścia. Tyle radości dają zwykle ciasteczka. Jak już były w piekarniku, to zajęłam się ogarnianiem kuchni i Laury. I tu coś mnie tknęło. Myjąc jej