Patrzę i nie wierzę własnym oczom, że ostatni wpis miałam 3 lutego. Minęły ponad trzy tygodnie, a ja czuję, że to zaledwie parę dni. Wszystko, dlatego, że wróciłam do starego schematu praca-dom, ale teraz w odkurzonej nowszej wersji praca-dziecko-dom. Ogólnie 10 godzin dziennie jestem poza domem, następne poświęcam czas mojemu dziecku, a jak już położę małą spać to zabieram się za dom, ewentualnie jeszcze parę rzeczy do pracy. Gdzie tam czas na pieczenie, chociaż zrobiłam dwa cuda zdj. poniżej - tiramisu dla dzieci i absolutnie czekoladowy murzynek. Ale na pisanie czasu brak. Tak myślę, o dzisiejszym świecie. Gdzie role, jakie odgrywamy każdego dnia, przenikają się tak szybko, że nawet nie mamy momentu, aby na chwilę złapać oddech i poprosić, zamarzyć o coś dla siebie. Życie w swojej prostocie, jest takie skompilowane. Niby mamy tylko być i żyć, ale to najtrudniejsze, z czym przychodzi nam się zmierzyć. Ostatnio moja córeczka bawiła się figurką, która upadła i ukruszyła się z jedn