Przejdź do głównej zawartości

Dawno, dawno temu...

Patrzę i  nie wierzę własnym oczom, że ostatni wpis miałam 3 lutego. Minęły ponad trzy tygodnie, a ja czuję, że to zaledwie parę dni. Wszystko, dlatego, że wróciłam do starego schematu praca-dom, ale teraz w odkurzonej nowszej wersji praca-dziecko-dom. Ogólnie 10 godzin dziennie jestem poza domem, następne poświęcam czas mojemu dziecku, a jak już położę małą spać to zabieram się za dom, ewentualnie jeszcze parę rzeczy do pracy. Gdzie tam czas na pieczenie, chociaż zrobiłam dwa cuda zdj. poniżej - tiramisu dla dzieci i absolutnie czekoladowy murzynek. Ale na pisanie czasu brak. Tak myślę, o dzisiejszym świecie. Gdzie role, jakie odgrywamy każdego dnia, przenikają się tak szybko, że nawet nie mamy momentu, aby na chwilę złapać oddech i poprosić, zamarzyć o coś dla siebie. Życie w swojej prostocie, jest takie skompilowane. Niby mamy tylko być i żyć, ale to najtrudniejsze, z czym przychodzi nam się zmierzyć. 
Ostatnio moja córeczka bawiła się figurką, która upadła i ukruszyła się z jednej strony. Mała krzyknęła "ojoj", a ja odwróciłam figurkę z tej strony, gdzie nie była zniszczona i Laura uśmiechnęła się szeroko. I to jest chyba to! Na tym polega prostota i zarazem trudność naszego życia. Mimo rys, uszkodzeń, oznak mijającego czasu trzeba umieć patrzeć na nie z właściwej strony. Tylko tyle! 



W weekend powracam do kuchni i przyrządzam coś na słono - kolorową tartę i coś na słodko, przepis z bardzo starej książki na ciasteczka z rodzynkami :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tarta z kurczakiem, bakłażanem, pomidorami i oliwkami, czyli moja Francja

Nie pamiętam, kiedy miałam czas na chorowanie. Wiecie takie jak w dzieciństwie, kiedy leniuchowało się w łóżku cały dzień, oglądając bajki, a mama przynosiła rosół i inne strawy. Od 3 lat na takie chorowanie nie miałam przyzwolenia i czasu. Jednak parę dni temu mój organizm totalnie odmówił posłuszeństwa i wracaj dzieciństwo. Już dwa dni leniuchuję, czytam gazety i oglądam mój ukochany film chorobowy, czyli "Masz wiadomość". Jest miło, jednak choróbsko męczy i ciężko mi idzie oddanie się całkowitej relaksacji. Dużo za to miałam czasu na przemyślenia, a moja wyobraźnia poprowadziła mnie daleko, daleko. Bo aż w stronę południowej Francji. Nie wiem, co pierwsze  mnie w niej urzekło. Zapach, kolor, czy jej smaki? Francja pachnie lawendą, rozmarynem, słodkimi, ciepłymi od słońca pomidorami. Dla oczu to uczta nasyconych kolorów: bieli, niebieskiego, żółtego i fioletowego. Dla podniebienia raj: świeże owoce morza, tarty, desery. We Francji odpoczywam, zwalniam, czuję się wspaniale.

Pierniki wigilijne, czyli świąteczny last minute

Dziś przepis kultowy, wigilijne pierniki. Jak bez nich możemy sobie wyobrazić Święta? Przepis, który podaję, jest od mojej cioci Oli. Jego niebywałą zaletą jest to, że pierniki już zaraz po upieczeniu nadają się do konsumpcji, bo są odpowiednio miękkie. Drugi plus jest taki, że można je zrobić praktycznie nawet w Wigilię i wieczorem już się nimi zajadać. Z tego przepisu korzystam od lat, jest prosty, a pierniki są przepyszne. Robię ich całe mnóstwo i cały czas je potem podjadam. A zatem do dzieła! Składniki  5 szklanek mąki pszennej 1 słoik sztucznego miodu 2 łyżki zwykłego miodu 2 przyprawy do piernika 1 kostka masła - ciepłego, nie z lodówki 5 żółtek 2 łyżeczki proszku do pieczenia 1/2 szklanki cukru 3 łyżki kakao Przygotowanie 1. Za pomocą miksera, łączymy żółtka z cukrem i masłem, na jednolitą masę. 2. Dodajemy do masy miód sztuczny i zwykły, przyprawy do piernika, proszek do pieczenia i kakao. Ponownie miksujemy. 3. Po uzyskaniu jednolitej masy, dodajemy, już

Ciasteczka maślane z lentilkami, czyli ulotność pamięci

Dziś przepis na ciasteczka maślane, tak uwielbiane przez moją córkę. Postanowiłyśmy je razem zrobić. Zdjęcia w magazynach, gdzie mama z dzieckiem razem pieką ciasteczka, pierniczki i inne cuda w sterylnej kuchni, w białych fartuszkach, są urocze, ale nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Pewnie dookoła nich, poza obiektywem aparatu, stoi sztab "perfekcyjnych pań domu" gotowych w każdej chwili usunąć wszelkie ślady po wspólnym pichceniu. iRobot  Roomba chodzi cały czas i zbiera okruchy z pięknej marmurowej posadzki. Mimo, że sztabu ludzi nie miałam pod ręką podjęłam się tego zadania. Laura już sama rozbijała jajko, z moją pomocą ucierała mikserem, a potem sama mieszała ciasto łyżką, jednym słowem - frajda na całego. Spora część naszego wypieku znalazła się na ziemi, ale przy dekorowaniu ciastek moja córka wręcz tańczyła ze szczęścia. Tyle radości dają zwykle ciasteczka. Jak już były w piekarniku, to zajęłam się ogarnianiem kuchni i Laury. I tu coś mnie tknęło. Myjąc jej