Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2014

Mus czekoladowy

Postanowiłam sobie, że dziś nie będzie o dzieciach, ale jest jedna sprawa, która ostatnio zaprząta moje myśli. Będąc w ciąży obiecałam sobie, że moja córka będzie miała ok. 5 zabawek do dyspozycji. I przez to będzie potrafiła się bawić. Teraz skończyła dwa latka, a nasze mieszkanie z powodzeniem może zawalczyć o status całkiem niezłego sklepu z asortymentem dla dzieci. Zabawki są dosłownie wszędzie. Na początku, jako dobra organizatorka życia rodzinnego próbowałam z tym walczyć. Zakupiłam różne pudła i pudełka do ich segregacji, podzieliłam na trzy kategorie: pierwsza - zabawki, którymi już się nie bawi (wyjechały do dziadków - dzięki Bogu mają dom i strych), druga - zabawki, którymi na razie się nie bawi, zostały schowane, na okres paru m-cy, a potem powrócą, trzecia - zabawki, które są w codziennym obiegu. Ale i tak pomimo dobrego założenia, że jest się w stanie nad nimi zapanować, chyba wygrywają każdą rundę. Na fali zabaw są teraz wszystkie, które naśladują nas dorosłych. Mamy, wi

Kruche ciasto ze śliwkami, czyli śliwki w roli głównej

Miało być słodko, wyjdzie gorzko. Ostatnio czuję, że prześladuje mnie jakiś pech, nie wiem czy to ma związek z lustrem, które ostatnio rozbiłam ;) czy może z jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności, gdzie prawie wszystko nie wychodzi tak, jakbym chciała. Mówi się przecież, że nieszczęścia nie chodzą parami, tylko stadami. Jest w psychologii taki syndrom zamkniętych drzwi, czyli poczucia, że tu gdzie jesteśmy teraz, zostaniemy. Przekraczając pewien wiek, zdajemy sobie sprawę, że nie wszystko jest już możliwe, że pewne marzenia pozostaną w sferze marzeń, a my nie będziemy skoczkiem spadochronowym, tylko zostaniemy tym, kim jesteśmy teraz. Pewne role, żony, matki, męża, ojca, zaczynają nas uwierać i tęsknimy za chwilami tylko dla siebie. Ja tęsknię za poczuciem wolności, za szalonymi nocami, które kończyły się nad ranem, za wdychaniem powietrza, które rozpływało się po całym ciele, a ja czułam, że nic nie muszę. Myślę, że to, co najbardziej boli, to właśnie utrata takich chwil. Ki

Muffiny z truskawkami, czyli ciastka z niespodzianką

Któż z nas nie lubi niespodzianek. Oczywiście mam na myśli tylko te miłe. Życie dziecka praktycznie całe jest złożone z niespodzianek, to w jaki sposób odkrywa świat, poznaje nowe rzeczy, zachodzące zjawiska i robi to w nieustannym zachwycie. Moja córka ma teraz okres na zębową wróżkę - podpatrzyła w swojej ukochanej bajce o małej śwince. Uwielbia dawać wieczorem pod poduszkę jakiś drobiazg (zamiast zębów - bo te jeszcze ma w komplecie) np. kasztana i jak tylko rano otworzy oczy, to zerka pod poduszkę, w nadziei na mały prezent. Jeśli coś znajdzie jest zachwycona. Niesamowita jest ta wiara dzieci w to, ze świat jest dobry i przyjazny. A wszystko, co je otacza, to niekończąca się kraina do odkrywania. My dorośli lubimy inne niespodzianki, zazwyczaj są to prezenty dane nam z okazji urodzin. Nie wierzymy w księcia na białym koniu, w Mikołaja, a co dopiero w "zębową wróżkę". Nie zachwycamy się już zachodem słońca, albo tęczą chyba, że jakiś znajomy umieści to na zdjęciu na fb -