Przejdź do głównej zawartości

Czekoladowe ciasteczka, czyli 500 gram czekolady w jednym przepisie :)

Dama wielozadaniowa to ja. Potrafię rozmawiać przez telefon, jednocześnie malując paznokcie i oglądając telewizję? A Ty? No pewnie! To podstawy wielozadaniowości, którą każda z nas ćwiczy od lat. Odpoczywamy biegając, czytamy jedząc i esemesując. Nauczono nas, że idealna partnerka to taka, co dobrze zarabia, trenuje fitness, wychowuje dziecko oraz serwuje sushi. A wszystko wykonuje sprawnie i szybko. Wszystkie jesteśmy dziś wydajne i wielozadaniowe. Tylko czy aby na pewno jest to dobry sposób na życie? Czy można poświęcić uwagę mężowi, dziecku lub przyjaciółce mając głowę i ręce zajęte czymś innym? Czy narzucając sobie kolejne zadania do wykonania, uwzględniamy nasze potrzeby? Często mi się wydaje, że każdego dnia gdzieś pędzę i dopiero, kiedy wykonam wszystkie zadania, mogę sobie pozwolić na chwilę dla siebie. Chwila kończy się tym, że o 21 padam na twarz, nie mając ochoty na nic innego. Ciężko jest się pozbyć tego wewnętrznego krytyka i pozwolić sobie na nicnierobienie. Właśnie nicnierobienie. Czy potrafimy spokojnie leżeć w łóżku i patrzeć w sufit, nie analizując, nie myśląc? Czy potrafimy iść na spacer bez telefonu, bez zegarka, siedzieć na ławce i patrzeć na opadające liście? Czy możemy nie sprzątać mieszkania, tylko iść za maksymą "przewróciło się niech leży"? Ja nie potrafię. Ale spróbuję, czas nie mija i nie tyka. To my mijamy, a tykają nasze zegarki. Mam 30 lat, czas na zmiany, czas tylko dla mnie. 

W ramach poprawy nastroju i lekkiego zwolnienia tempa życia przygotowałam cudownie czekoladowe ciasteczka. Na pewno tak czekoladowych ciastek nie jedliście. Już jedno może ukoić skołatane nerwy, naprawić złamane serce, czy osuszyć łzy. Wykonanie nie jest trudne. Ze składników potrzebujemy głównie czekoladę, bo aż prawie 500 gram. Ja dodaję mniej, ale możecie zaszaleć i dodać taką ilość, która jest podana w oryginalnym przepisie. Przepis pochodzi z książki "Big Fat Cookies" E. Klivans. Zatem do dzieła.

Składniki
125 g gorzkiej czekolady (min.70% zawartości miazgi kakaowej)
150 g mąki
30 g przesianego kakao
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki soli
125 g miękkiego masła
75 g brązowego cukru
50 g cukru
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego, ja użyłam laski wanilii
1 jajko
350 g (ja użyłam 200 g) kawałków gorzkiej czekolady albo płatków czekoladowych


Przygotowanie

1. Wsyp do miski mąkę, kakao, proszek do pieczenia i sól. Wymieszaj.


2. Rozpuść 125 g czekolady w kąpieli wodnej (pamiętaj nigdy nie dodawaj nawet odrobiny wody do czekolady, bo wtedy się zważy).




3. W drugiej misce utrzyj masło z dwoma rodzajami cukru.


4. Dodaj uprzednio stopioną czekoladę i wymieszaj.


5. Dodaj do czekoladowej masy jajko oraz ekstrakt waniliowy (ja dodałam laskę wanilii) i wymieszaj. Następnie dodaj sypkie składniki z pierwszej miski, wymieszaj i dodaj czekoladę w kawałkach lub płatkach.


6. Otrzymasz gęstą masę, ja nakładam ją łyżką do lodów. Z przygotowanej porcji ciasta powinno wyjść ok. 12 ciastek. Na blaszkę, uprzednio wyłożoną papierem do pieczenia, wyłóż 12 równych porcji ciasta, uformuj ciasteczka.


5. Piecz 18 minut w piekarniku rozgrzanym do 175 stopni. Po tym czasie wbij w ciasto wykałaczkę, po wyjęciu powinna być wilgotna, ale nie mokra i oblepiona ciastem. Ciastka muszą wystygnąć całkowicie przed podaniem.

Smacznego :)


Podsumowanie

Ciastka przepysznie czekoladowe. Łatwe w wykonaniu. Polecam każdemu, bo jak raz już je zrobisz, to na pewno wrócisz do tego przepisu.
Ps. W psychologii mawia się, że sposobem na prawdziwy wewnętrzny spokój jest kończenie tego, co się zaczęło. Ja na razie skończyłam 2 czekoladowe ciastka. Od razu czuję się lepiej :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tarta z kurczakiem, bakłażanem, pomidorami i oliwkami, czyli moja Francja

Nie pamiętam, kiedy miałam czas na chorowanie. Wiecie takie jak w dzieciństwie, kiedy leniuchowało się w łóżku cały dzień, oglądając bajki, a mama przynosiła rosół i inne strawy. Od 3 lat na takie chorowanie nie miałam przyzwolenia i czasu. Jednak parę dni temu mój organizm totalnie odmówił posłuszeństwa i wracaj dzieciństwo. Już dwa dni leniuchuję, czytam gazety i oglądam mój ukochany film chorobowy, czyli "Masz wiadomość". Jest miło, jednak choróbsko męczy i ciężko mi idzie oddanie się całkowitej relaksacji. Dużo za to miałam czasu na przemyślenia, a moja wyobraźnia poprowadziła mnie daleko, daleko. Bo aż w stronę południowej Francji. Nie wiem, co pierwsze  mnie w niej urzekło. Zapach, kolor, czy jej smaki? Francja pachnie lawendą, rozmarynem, słodkimi, ciepłymi od słońca pomidorami. Dla oczu to uczta nasyconych kolorów: bieli, niebieskiego, żółtego i fioletowego. Dla podniebienia raj: świeże owoce morza, tarty, desery. We Francji odpoczywam, zwalniam, czuję się wspaniale.

Pierniki wigilijne, czyli świąteczny last minute

Dziś przepis kultowy, wigilijne pierniki. Jak bez nich możemy sobie wyobrazić Święta? Przepis, który podaję, jest od mojej cioci Oli. Jego niebywałą zaletą jest to, że pierniki już zaraz po upieczeniu nadają się do konsumpcji, bo są odpowiednio miękkie. Drugi plus jest taki, że można je zrobić praktycznie nawet w Wigilię i wieczorem już się nimi zajadać. Z tego przepisu korzystam od lat, jest prosty, a pierniki są przepyszne. Robię ich całe mnóstwo i cały czas je potem podjadam. A zatem do dzieła! Składniki  5 szklanek mąki pszennej 1 słoik sztucznego miodu 2 łyżki zwykłego miodu 2 przyprawy do piernika 1 kostka masła - ciepłego, nie z lodówki 5 żółtek 2 łyżeczki proszku do pieczenia 1/2 szklanki cukru 3 łyżki kakao Przygotowanie 1. Za pomocą miksera, łączymy żółtka z cukrem i masłem, na jednolitą masę. 2. Dodajemy do masy miód sztuczny i zwykły, przyprawy do piernika, proszek do pieczenia i kakao. Ponownie miksujemy. 3. Po uzyskaniu jednolitej masy, dodajemy, już

Ciasteczka maślane z lentilkami, czyli ulotność pamięci

Dziś przepis na ciasteczka maślane, tak uwielbiane przez moją córkę. Postanowiłyśmy je razem zrobić. Zdjęcia w magazynach, gdzie mama z dzieckiem razem pieką ciasteczka, pierniczki i inne cuda w sterylnej kuchni, w białych fartuszkach, są urocze, ale nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Pewnie dookoła nich, poza obiektywem aparatu, stoi sztab "perfekcyjnych pań domu" gotowych w każdej chwili usunąć wszelkie ślady po wspólnym pichceniu. iRobot  Roomba chodzi cały czas i zbiera okruchy z pięknej marmurowej posadzki. Mimo, że sztabu ludzi nie miałam pod ręką podjęłam się tego zadania. Laura już sama rozbijała jajko, z moją pomocą ucierała mikserem, a potem sama mieszała ciasto łyżką, jednym słowem - frajda na całego. Spora część naszego wypieku znalazła się na ziemi, ale przy dekorowaniu ciastek moja córka wręcz tańczyła ze szczęścia. Tyle radości dają zwykle ciasteczka. Jak już były w piekarniku, to zajęłam się ogarnianiem kuchni i Laury. I tu coś mnie tknęło. Myjąc jej