Przejdź do głównej zawartości

Zdrowe batony w "niezdrowym" świecie...

Dzisiaj będzie nieco refleksyjnie, tak mnie jakoś naszło, nie wiem czy to z powodu ochłodzenia - dziś poczułam, że wakacje powoli odchodzą w zapomnienie, czy też z racji licznych obserwacji ludzi i zdarzeń. Z zawodu jestem psychologiem, więc zawsze uczyłam się i spotykałam na swej drodze ludzi, którzy żyli w jakimś poczuciu braku. Kogoś, czegoś... Gdzieś po drodze zgubili sens i czuli się nieszczęśliwi. Wydawało się im, że istnieje recepta, którą można szybko zastosować, a efekty zauważalne będą od razu. Lekarstwa na tych receptach przedstawiały się następująco: miłość, lepsza praca, więcej pieniędzy, nowe ambitne zadanie do wykonania. Po pewnym czasie okazywało się, że pomimo zastosowanego "leku" ludzie nadal byli nieszczęśliwi i wracali do punktu wyjścia i poszukiwań nowego antidotum. Rzadko szukali rozwiązań u siebie samych. Taki jest dzisiejszy świat, zwariowany, szalejący niczym najszybsza na świecie karuzela, zawalony bodźcami, informacjami. W latach 60'tych człowiek uczył się pięciu nowych rzeczy w przeciągu pół roku, teraz to robi w przeciągu jednego dnia. Ludzie są zestresowani, zmartwieni i cały czas żyją w poczuciu niedosytu. Już nie wystarczy nam rodzina, mieszkanie, samochód, praca, my chcemy i chcemy, czegoś? kogoś? Zawsze "coś" się znajdzie. Czy jest na to rada? Pomimo wielu publikacji, i mnóstwa lat badań nie znaleziono jednej recepty na szczęście - (myślę, że ten, kto tego dokona będzie najbogatszym człowiekiem na ziemi). Dla mnie jest nią trwanie w chwili, tej tutaj, która jest. Myślę właśnie, że BYCIE w chwili, a nie życie chwilą, to kwintesencja szczęśliwego życia. Chciałabym, żeby moja prawie dwuletnia córka, umiała dostrzec te małe ulotne chwile szczęścia, które teraz łapie na potęgę, za 30 lat. I będąc w moim wieku odnaleźć siebie i szczęście w tym jeszcze bardziej zwariowanym świecie.

Jak już wspomniałam, o "niezdrowym" świecie, to teraz coś zdrowego. Lubię nasiona, rożne, różniste, dlatego wykorzystałam je w bardzo prościutkim przepisie na batoniki. Zrobienie ich zajmuje niecałe 10 minut, resztą zajmie się piekarnik, a chrupanie ich to czysta przyjemność. Składniki można modyfikować w zależności od potrzeb, upodobań, albo od tego, co aktualnie posiadamy w domu.

Składniki
200 g płatków owsianych
50 g otrębów owsianych
250 g suszonych owoców
50 g pestek słonecznika
50 g pestek z dyni
2 łyżeczki cynamonu
3 łyżki brązowego cukru
200 ml mleka
100 ml wody
jajko



Przygotowanie
  • Mieszamy płatki, otręby, owoce i nasiona z cynamonem.
  • Podgrzewamy mleko z wodą i cukrem, a gdy ten się rozpuści, całość studzimy. Następnie dodajemy jajko i mieszamy.
  • Suche składniki łączymy z miksturą z mleka, jajka, wody i cukru. Masę przekładamy do blachy wyłożonej pergaminem i pieczemy w temperaturze 170 stopni przez 40 minut.


  • Gdy granola przestygnie, kroimy na mniejsze kawałki.


Smacznego :)

Ps. Ktoś kiedyś powiedział, że szczęśliwy jest ten, kto ma zajęcie, które lubi. Ja lubię piec, więc chyba jestem szczęśliwa ;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tarta z kurczakiem, bakłażanem, pomidorami i oliwkami, czyli moja Francja

Nie pamiętam, kiedy miałam czas na chorowanie. Wiecie takie jak w dzieciństwie, kiedy leniuchowało się w łóżku cały dzień, oglądając bajki, a mama przynosiła rosół i inne strawy. Od 3 lat na takie chorowanie nie miałam przyzwolenia i czasu. Jednak parę dni temu mój organizm totalnie odmówił posłuszeństwa i wracaj dzieciństwo. Już dwa dni leniuchuję, czytam gazety i oglądam mój ukochany film chorobowy, czyli "Masz wiadomość". Jest miło, jednak choróbsko męczy i ciężko mi idzie oddanie się całkowitej relaksacji. Dużo za to miałam czasu na przemyślenia, a moja wyobraźnia poprowadziła mnie daleko, daleko. Bo aż w stronę południowej Francji. Nie wiem, co pierwsze  mnie w niej urzekło. Zapach, kolor, czy jej smaki? Francja pachnie lawendą, rozmarynem, słodkimi, ciepłymi od słońca pomidorami. Dla oczu to uczta nasyconych kolorów: bieli, niebieskiego, żółtego i fioletowego. Dla podniebienia raj: świeże owoce morza, tarty, desery. We Francji odpoczywam, zwalniam, czuję się wspaniale.

Pierniki wigilijne, czyli świąteczny last minute

Dziś przepis kultowy, wigilijne pierniki. Jak bez nich możemy sobie wyobrazić Święta? Przepis, który podaję, jest od mojej cioci Oli. Jego niebywałą zaletą jest to, że pierniki już zaraz po upieczeniu nadają się do konsumpcji, bo są odpowiednio miękkie. Drugi plus jest taki, że można je zrobić praktycznie nawet w Wigilię i wieczorem już się nimi zajadać. Z tego przepisu korzystam od lat, jest prosty, a pierniki są przepyszne. Robię ich całe mnóstwo i cały czas je potem podjadam. A zatem do dzieła! Składniki  5 szklanek mąki pszennej 1 słoik sztucznego miodu 2 łyżki zwykłego miodu 2 przyprawy do piernika 1 kostka masła - ciepłego, nie z lodówki 5 żółtek 2 łyżeczki proszku do pieczenia 1/2 szklanki cukru 3 łyżki kakao Przygotowanie 1. Za pomocą miksera, łączymy żółtka z cukrem i masłem, na jednolitą masę. 2. Dodajemy do masy miód sztuczny i zwykły, przyprawy do piernika, proszek do pieczenia i kakao. Ponownie miksujemy. 3. Po uzyskaniu jednolitej masy, dodajemy, już

Ciasteczka maślane z lentilkami, czyli ulotność pamięci

Dziś przepis na ciasteczka maślane, tak uwielbiane przez moją córkę. Postanowiłyśmy je razem zrobić. Zdjęcia w magazynach, gdzie mama z dzieckiem razem pieką ciasteczka, pierniczki i inne cuda w sterylnej kuchni, w białych fartuszkach, są urocze, ale nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Pewnie dookoła nich, poza obiektywem aparatu, stoi sztab "perfekcyjnych pań domu" gotowych w każdej chwili usunąć wszelkie ślady po wspólnym pichceniu. iRobot  Roomba chodzi cały czas i zbiera okruchy z pięknej marmurowej posadzki. Mimo, że sztabu ludzi nie miałam pod ręką podjęłam się tego zadania. Laura już sama rozbijała jajko, z moją pomocą ucierała mikserem, a potem sama mieszała ciasto łyżką, jednym słowem - frajda na całego. Spora część naszego wypieku znalazła się na ziemi, ale przy dekorowaniu ciastek moja córka wręcz tańczyła ze szczęścia. Tyle radości dają zwykle ciasteczka. Jak już były w piekarniku, to zajęłam się ogarnianiem kuchni i Laury. I tu coś mnie tknęło. Myjąc jej