Przejdź do głównej zawartości

Sernik z malinami i spodem z czekoladowych ciasteczek, czyli lęk...

Lęk - uczucie, które towarzyszy nam od zarania dziejów. Paraliżuje, obezwładnia... Służy przede wszystkim do przeżycia. Kiedyś ułatwiał nam przetrwanie, dzięki niemu unikaliśmy realnych zagrożeń (groźnych zwierząt, zimna, głodu, toksycznego jedzenia). Dziś świat zwariował i zaczynamy bać się ludzi. Coś niewyobrażalnego. Strach na nowo wkradł się do naszego życia zaburzając nam elementarne poczucie bezpieczeństwa, które jest główną wartością wyznawaną przez ludzi. Lęk jest również ogromnym narzędziem w rękach władzy, bo ludzie, którzy się boją przestają myśleć i łatwo poddają się manipulacji. Ludzie w strachu unikają rzeczy, które do tej pory były dla nich naturalną częścią życia. Tak jak wyjście do restauracji, czy na koncert. Strach zabiera nam radość życia i jakąś naturalność. Bojąc się mamy wyłączoną blokadę do realizacji naszych celów i marzeń. Pogarsza się również jakość życia. A co najgorsze przestajemy ufać ludziom, lękamy się ich, każdy przecież może nam zrobić krzywdę... Ale jest również drugi biegun - dobroć. Pomimo strachu łatwo ją dostrzec i poczuć. To chwile, które spędzamy z bliskim i czujemy się otoczeni ich miłością, to uśmiech nieznajomej osoby na ulicy, to wiadomość od naszego przyjaciela z zapytaniem "co u nas?". Dobra jest wokół nas bardzo wiele, szukajcie go, szczególnie wtedy kiedy zaczynacie czuć lęk, bo jak pisał Gandhi: "Dobro i zło muszą istnieć obok siebie, a człowiek musi dokonywać wyboru."

Dziś polecam Wam malinowy sernik na czekoladowym spodzie. Dedykuję go mojej cudownej mamie, która w ostatnich dniach bardzo mi pomogła i okazała się dla mnie ogromnym wsparciem.


Składniki
Spód
250 g herbatników czekoladowych (ja polecam Oreo albo Neo - do kupienia w Lidlu)
50 g masła (najlepiej miękkiego)

Masa serowo-malinowa
1 kg sera na sernik
250 g świeżych malin
3 jajka
3 żółtka
2 łyżki mąki ziemniaczanej
2 łyżki mąki pszennej
100 g brązowego cukru
50 g białego cukru
1 łyżka soku z cytryny

Dekoracja
100 g białej czekolady
100 ml kwaśnej śmietany
1 łyżka cukru pudru
1 łyżka soku z cytryny


Przygotowanie
Spód ciasta - Tortownicę smarujemy masłem i oprószamy mąką. Ciasteczka miksujemy razem z masłem i wykładamy na dno tortownicy. Spód pieczemy przez 15 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. Gdy spód będzie w piekarniku możemy przygotować masę serowo - malinową.

Masa serowo - malinowa - Ser przekładamy do dużej miski, dodajemy jajka i żółtka i całość miksujemy na wolnych obrotach. Następnie dodajemy cukier (biały i brązowy), sok z cytryny i ponownie miksujemy, aby składniki się połączyły. Na koniec dodajemy maliny oraz mąki (ziemniaczaną i pszenną) i wszystko wolno mieszamy.

Tak przygotowaną masę wylewamy na wcześniej podpieczony spód i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 60 minut.

Polewa - W małym garnku podgrzewamy śmietanę, zdejmujemy z ognia. Dodajemy połamaną na drobne kawałki czekoladę i mieszamy energicznie. Gdy czekolada się rozpuści dodajemy sok z cytryny i cukier puder. Wszystko mieszamy, aż utworzy się gładka masa. Przygotowaną polewę wylewamy na ciepły sernik. Gotowy sernik wstawiamy do lodówki przynajmniej na 4 godziny, aby stężał.


Smacznego!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tarta z kurczakiem, bakłażanem, pomidorami i oliwkami, czyli moja Francja

Nie pamiętam, kiedy miałam czas na chorowanie. Wiecie takie jak w dzieciństwie, kiedy leniuchowało się w łóżku cały dzień, oglądając bajki, a mama przynosiła rosół i inne strawy. Od 3 lat na takie chorowanie nie miałam przyzwolenia i czasu. Jednak parę dni temu mój organizm totalnie odmówił posłuszeństwa i wracaj dzieciństwo. Już dwa dni leniuchuję, czytam gazety i oglądam mój ukochany film chorobowy, czyli "Masz wiadomość". Jest miło, jednak choróbsko męczy i ciężko mi idzie oddanie się całkowitej relaksacji. Dużo za to miałam czasu na przemyślenia, a moja wyobraźnia poprowadziła mnie daleko, daleko. Bo aż w stronę południowej Francji. Nie wiem, co pierwsze  mnie w niej urzekło. Zapach, kolor, czy jej smaki? Francja pachnie lawendą, rozmarynem, słodkimi, ciepłymi od słońca pomidorami. Dla oczu to uczta nasyconych kolorów: bieli, niebieskiego, żółtego i fioletowego. Dla podniebienia raj: świeże owoce morza, tarty, desery. We Francji odpoczywam, zwalniam, czuję się wspaniale.

Pierniki wigilijne, czyli świąteczny last minute

Dziś przepis kultowy, wigilijne pierniki. Jak bez nich możemy sobie wyobrazić Święta? Przepis, który podaję, jest od mojej cioci Oli. Jego niebywałą zaletą jest to, że pierniki już zaraz po upieczeniu nadają się do konsumpcji, bo są odpowiednio miękkie. Drugi plus jest taki, że można je zrobić praktycznie nawet w Wigilię i wieczorem już się nimi zajadać. Z tego przepisu korzystam od lat, jest prosty, a pierniki są przepyszne. Robię ich całe mnóstwo i cały czas je potem podjadam. A zatem do dzieła! Składniki  5 szklanek mąki pszennej 1 słoik sztucznego miodu 2 łyżki zwykłego miodu 2 przyprawy do piernika 1 kostka masła - ciepłego, nie z lodówki 5 żółtek 2 łyżeczki proszku do pieczenia 1/2 szklanki cukru 3 łyżki kakao Przygotowanie 1. Za pomocą miksera, łączymy żółtka z cukrem i masłem, na jednolitą masę. 2. Dodajemy do masy miód sztuczny i zwykły, przyprawy do piernika, proszek do pieczenia i kakao. Ponownie miksujemy. 3. Po uzyskaniu jednolitej masy, dodajemy, już

Ciasteczka maślane z lentilkami, czyli ulotność pamięci

Dziś przepis na ciasteczka maślane, tak uwielbiane przez moją córkę. Postanowiłyśmy je razem zrobić. Zdjęcia w magazynach, gdzie mama z dzieckiem razem pieką ciasteczka, pierniczki i inne cuda w sterylnej kuchni, w białych fartuszkach, są urocze, ale nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Pewnie dookoła nich, poza obiektywem aparatu, stoi sztab "perfekcyjnych pań domu" gotowych w każdej chwili usunąć wszelkie ślady po wspólnym pichceniu. iRobot  Roomba chodzi cały czas i zbiera okruchy z pięknej marmurowej posadzki. Mimo, że sztabu ludzi nie miałam pod ręką podjęłam się tego zadania. Laura już sama rozbijała jajko, z moją pomocą ucierała mikserem, a potem sama mieszała ciasto łyżką, jednym słowem - frajda na całego. Spora część naszego wypieku znalazła się na ziemi, ale przy dekorowaniu ciastek moja córka wręcz tańczyła ze szczęścia. Tyle radości dają zwykle ciasteczka. Jak już były w piekarniku, to zajęłam się ogarnianiem kuchni i Laury. I tu coś mnie tknęło. Myjąc jej