Przejdź do głównej zawartości

Tarta z boczkiem i szpinakiem, czyli brakuje mi blogowania...

Dzisiaj przepis na tartę, ostatnio bardzo dużo ich piekę. Pomagają mi przetrwać w chwilach, gdy brakuje mi czasu aby ugotować porządny obiad (czytaj rolady i kluski śląskie). Praca i opieka nad dzieckiem pochłaniają każdy mój dzień i ze zgrozą odkryłam, że nie uczciłam na blogu, jego pierwszych urodzin. 20 lipca 2014 r. bowiem zaczęłam moją przygodę z blogowaniem. Nie myślcie sobie, że teraz nie piekę, co to to nie, ale nie dokumentuję tego na aparacie i nie umieszczam w sieci. Brakuje mi tego bardzo. Mam nadzieję, że moja doba cudownie się rozciągnie i będę mogła tworzyć nowe wpisy. Trzymajcie kciuki aby tak było :-)

Składniki
1 opakowanie ciasta francuskiego
3 jajka
150 g dowolnego sera tartego żółtego
200 ml kremowej śmietany 18%
parę pomidorków koktajlowych
100 g szpinaku (ja użyłam szpinak liściasty zamrożony)
150 g boczku wędzonego
sól
pieprz
garść pestek z dyni


Przygotowanie
Ciasto
- Ciasto rozłożyć na blaszce do tarty. Piekarnik rozgrzać do 200 stopni.
- Ciasto nakłuć widelcem w paru miejscach i piec 15 minut. Wyjąć i wystudzić.
- Zmniejszyć temperaturę w piekarniku do 180 stopni.

Farsz
- Boczek pokrój na małe kawałki. Podsmaż na rozgrzanej patelni do uzyskania złotego koloru.

- Szpinak - na rozgrzaną patelnię dodaj łyżkę masła i szpinak, dopraw solą, pieprzem. Smaż do czasu aż szpinak się rozmrozi.

- Oliwki i pomidorki pokrój na połówki.


Całość
- Na wystudzone ciasto wyłóż boczek, szpinak, pomidory i oliwki.
- Przyprósz całość startym serem żółtym.
- W misce połącz jajka ze śmietaną, dopraw solą i pieprzem.
- Masą śmietanowo-jajeczną zalej tartę. Piecz 40-45 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni, aż jajka się zetną.
- Pestki dyni podsmaż na paleni do uzyskania złotego koloru. Posyp nimi gotową tartę.

Smacznego!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tarta z kurczakiem, bakłażanem, pomidorami i oliwkami, czyli moja Francja

Nie pamiętam, kiedy miałam czas na chorowanie. Wiecie takie jak w dzieciństwie, kiedy leniuchowało się w łóżku cały dzień, oglądając bajki, a mama przynosiła rosół i inne strawy. Od 3 lat na takie chorowanie nie miałam przyzwolenia i czasu. Jednak parę dni temu mój organizm totalnie odmówił posłuszeństwa i wracaj dzieciństwo. Już dwa dni leniuchuję, czytam gazety i oglądam mój ukochany film chorobowy, czyli "Masz wiadomość". Jest miło, jednak choróbsko męczy i ciężko mi idzie oddanie się całkowitej relaksacji. Dużo za to miałam czasu na przemyślenia, a moja wyobraźnia poprowadziła mnie daleko, daleko. Bo aż w stronę południowej Francji. Nie wiem, co pierwsze  mnie w niej urzekło. Zapach, kolor, czy jej smaki? Francja pachnie lawendą, rozmarynem, słodkimi, ciepłymi od słońca pomidorami. Dla oczu to uczta nasyconych kolorów: bieli, niebieskiego, żółtego i fioletowego. Dla podniebienia raj: świeże owoce morza, tarty, desery. We Francji odpoczywam, zwalniam, czuję się wspaniale.

Pierniki wigilijne, czyli świąteczny last minute

Dziś przepis kultowy, wigilijne pierniki. Jak bez nich możemy sobie wyobrazić Święta? Przepis, który podaję, jest od mojej cioci Oli. Jego niebywałą zaletą jest to, że pierniki już zaraz po upieczeniu nadają się do konsumpcji, bo są odpowiednio miękkie. Drugi plus jest taki, że można je zrobić praktycznie nawet w Wigilię i wieczorem już się nimi zajadać. Z tego przepisu korzystam od lat, jest prosty, a pierniki są przepyszne. Robię ich całe mnóstwo i cały czas je potem podjadam. A zatem do dzieła! Składniki  5 szklanek mąki pszennej 1 słoik sztucznego miodu 2 łyżki zwykłego miodu 2 przyprawy do piernika 1 kostka masła - ciepłego, nie z lodówki 5 żółtek 2 łyżeczki proszku do pieczenia 1/2 szklanki cukru 3 łyżki kakao Przygotowanie 1. Za pomocą miksera, łączymy żółtka z cukrem i masłem, na jednolitą masę. 2. Dodajemy do masy miód sztuczny i zwykły, przyprawy do piernika, proszek do pieczenia i kakao. Ponownie miksujemy. 3. Po uzyskaniu jednolitej masy, dodajemy, już

Ciasteczka maślane z lentilkami, czyli ulotność pamięci

Dziś przepis na ciasteczka maślane, tak uwielbiane przez moją córkę. Postanowiłyśmy je razem zrobić. Zdjęcia w magazynach, gdzie mama z dzieckiem razem pieką ciasteczka, pierniczki i inne cuda w sterylnej kuchni, w białych fartuszkach, są urocze, ale nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Pewnie dookoła nich, poza obiektywem aparatu, stoi sztab "perfekcyjnych pań domu" gotowych w każdej chwili usunąć wszelkie ślady po wspólnym pichceniu. iRobot  Roomba chodzi cały czas i zbiera okruchy z pięknej marmurowej posadzki. Mimo, że sztabu ludzi nie miałam pod ręką podjęłam się tego zadania. Laura już sama rozbijała jajko, z moją pomocą ucierała mikserem, a potem sama mieszała ciasto łyżką, jednym słowem - frajda na całego. Spora część naszego wypieku znalazła się na ziemi, ale przy dekorowaniu ciastek moja córka wręcz tańczyła ze szczęścia. Tyle radości dają zwykle ciasteczka. Jak już były w piekarniku, to zajęłam się ogarnianiem kuchni i Laury. I tu coś mnie tknęło. Myjąc jej