"W życiu bywa tak, że pragniemy czegoś z całych sił, ale gdy trzymamy to już w rękach, dochodzimy do wniosku, że wcale nie o to nam chodziło. Gdyby owa rzecz powiedziała do nas: - Jak to - nie o to chodziło? Masz przecież, czego chciałeś! - Odpowiedzielibyśmy: - Nie bardzo, jakoś inaczej to sobie wyobrażałem. Inaczej, ale jak? Wydaje się, że ostateczna odpowiedź brzmi: - Chciałem być szczęśliwym!"
Wielu ludzi marzy, że miłość, wielkie pieniądze świetna praca dadzą im szczęście. Ba nawet sama w to wierzę :) Wydaje mi się, że jak będzie inaczej (czyli jak?) niż jest, to szczęście samo do mnie przyjdzie. Pewnie często spotykacie ludzi, którzy mówią: w zasadzie wszystko w moim życiu jest w porządku - jestem zdrowy, mam wspaniałe dzieci, dobrze zarabiam, mam fajne mieszkanie - właściwie powinienem być szczęśliwy... z naciskiem na owo "powinienem", bo niestety wcale szczęśliwi się nie czują. Do prawdziwego szczęścia czegoś im ciągle brakuje.
Warto zaznaczyć, że szczęście nie jest związane z rzeczami na zewnątrz. Ono stamtąd nie pochodzi. Nie zmieni tego np. wygrana na loterii. Badania pokazują, że po chwilowej euforii, samopoczucie po okresie maksymalnie 2 lat wraca do punktu wyjścia. Okazywało się, że życie pomimo radykalnej zmiany statusu majątkowego, nie ulegało żadnej istotnej zmianie jakościowej. W ludziach zostawały te same emocje, te same konflikty wewnętrzne i tęsknoty, ta sama wreszcie samotność i nieumiejętność budowania relacji. Można nawet przypuszczać, że podobny poziom szczęścia mają osoby, które mieszkają w złotym zamku i te, które są całkowicie sparaliżowane.
Szczęście to też nie inni ludzie. Badania pokazują, że posiadanie dzieci nie wypływa znacząco na polepszenie naszego samopoczucia. Tak samo wielka miłość.
Szczęście to MY sami. Każdy z nas znajduje się w jakimś punkcie swojego życia. Właśnie w takim, a nie innym, bo doprowadziły nas do niego, nasze decyzje, ciężka praca, ale też lęki i zmarnowane szanse. Warto więc, choć w dzisiejszym świecie to niełatwe, zatrzymać się i zadać sobie pytanie: jak się właściwie czuję w swoim życiu? Czego pragnę, o czym marzę? Jaki jest mój cel, do którego dążę? Czy odpowiedź, której udzielam sam sobie, jest uczciwa, czy stoi za nią lęk przed utratą tego, co udało mi się do tej pory zbudować?
Warto sprawdzić jak jest naprawdę. Popracować nad sobą, być może niewielka zmiana w nas samych przyczyni się do zmiany naszego stosunku do rzeczy na zewnątrz. Wzrośnie w nas poczucie odpowiedzialności za nasze podjęte decyzje. Są oczywiście osoby, u których wszystko jest w jak najlepszym porządku i żyją w zgodzie ze sobą i swoimi wyborami.
Niezależnie od uzyskanej odpowiedzi, warto uświadomić sobie, czym jest dla nas trwanie w chwili i poczucie absolutnego szczęścia. Wygrywamy wtedy sami z sobą i to w słusznej sprawie, bo poprawiamy jakość naszego życia :-)
PS Ostatnio piekłam mnóstwo przeróżnych tart, niektóre z nich sfotografowałam. Zachęcam więc Was do eksperymentowania kulinarnego i próbowania szalonych wariacji. Przepisy na tarty znajdziecie na blogu. Od Was zależy dobór składników, co kto woli :)
Robert Spaemann
Wielu ludzi marzy, że miłość, wielkie pieniądze świetna praca dadzą im szczęście. Ba nawet sama w to wierzę :) Wydaje mi się, że jak będzie inaczej (czyli jak?) niż jest, to szczęście samo do mnie przyjdzie. Pewnie często spotykacie ludzi, którzy mówią: w zasadzie wszystko w moim życiu jest w porządku - jestem zdrowy, mam wspaniałe dzieci, dobrze zarabiam, mam fajne mieszkanie - właściwie powinienem być szczęśliwy... z naciskiem na owo "powinienem", bo niestety wcale szczęśliwi się nie czują. Do prawdziwego szczęścia czegoś im ciągle brakuje.
Warto zaznaczyć, że szczęście nie jest związane z rzeczami na zewnątrz. Ono stamtąd nie pochodzi. Nie zmieni tego np. wygrana na loterii. Badania pokazują, że po chwilowej euforii, samopoczucie po okresie maksymalnie 2 lat wraca do punktu wyjścia. Okazywało się, że życie pomimo radykalnej zmiany statusu majątkowego, nie ulegało żadnej istotnej zmianie jakościowej. W ludziach zostawały te same emocje, te same konflikty wewnętrzne i tęsknoty, ta sama wreszcie samotność i nieumiejętność budowania relacji. Można nawet przypuszczać, że podobny poziom szczęścia mają osoby, które mieszkają w złotym zamku i te, które są całkowicie sparaliżowane.
Szczęście to też nie inni ludzie. Badania pokazują, że posiadanie dzieci nie wypływa znacząco na polepszenie naszego samopoczucia. Tak samo wielka miłość.
Szczęście to MY sami. Każdy z nas znajduje się w jakimś punkcie swojego życia. Właśnie w takim, a nie innym, bo doprowadziły nas do niego, nasze decyzje, ciężka praca, ale też lęki i zmarnowane szanse. Warto więc, choć w dzisiejszym świecie to niełatwe, zatrzymać się i zadać sobie pytanie: jak się właściwie czuję w swoim życiu? Czego pragnę, o czym marzę? Jaki jest mój cel, do którego dążę? Czy odpowiedź, której udzielam sam sobie, jest uczciwa, czy stoi za nią lęk przed utratą tego, co udało mi się do tej pory zbudować?
Warto sprawdzić jak jest naprawdę. Popracować nad sobą, być może niewielka zmiana w nas samych przyczyni się do zmiany naszego stosunku do rzeczy na zewnątrz. Wzrośnie w nas poczucie odpowiedzialności za nasze podjęte decyzje. Są oczywiście osoby, u których wszystko jest w jak najlepszym porządku i żyją w zgodzie ze sobą i swoimi wyborami.
Niezależnie od uzyskanej odpowiedzi, warto uświadomić sobie, czym jest dla nas trwanie w chwili i poczucie absolutnego szczęścia. Wygrywamy wtedy sami z sobą i to w słusznej sprawie, bo poprawiamy jakość naszego życia :-)
PS Ostatnio piekłam mnóstwo przeróżnych tart, niektóre z nich sfotografowałam. Zachęcam więc Was do eksperymentowania kulinarnego i próbowania szalonych wariacji. Przepisy na tarty znajdziecie na blogu. Od Was zależy dobór składników, co kto woli :)
Smacznego!
Komentarze
Prześlij komentarz