Przejdź do głównej zawartości

Tort bezowy, czyli jak wychować dziecko i nie zwariować?

Dzisiaj proponuję Wam cudownie lekki tort bezowy. Idealnie sprawdzi się na Dzień Mamy :) Zbliża się ten cudowny dzień, kiedy można najbliższej nam osobie tak po prostu z głębi serca podziękować za miłość, ciepło, bycie blisko, za mleko z łyżka miodu i wiele wspaniałych chwil. Od dwóch lat święto to obchodzę podwójnie, jako córka i jako mama :) Doskonale pamiętam, jak Laura miała się pojawić na tym świecie, a ja przygotowywałam się do tej ważnej roli. Kupiłam tysiące książek o macierzyństwie i czytałam. Z teorii byłam świetna i wydawało mi się, że to wystarczy, ot tak wiedzę zastosuję w praktyce i się ułoży. Jakże byłam zaskoczona po urodzeniu córki, że te teorie totalnie odbiegają od rzeczywistości, a na moje dziecko żadne proponowane tam techniki nie działają. I wtedy poszłam po rozum do głowy. Po prawie trzech latach mogę podać receptę na udane macierzyństwo, tak aby nie zwariować i aby nasze dziecko nas rozumiało.

Oto moje sekrety
1) Traktuj dziecko jak człowieka, który może mieć gorszy dzień, możne nie lubić warzyw, bluzek w kolorze zielonym i rysowania, bo ma po prostu do tego PRAWO. Ty też nie lubisz wszystkiego, a już na pewno, nie czułabyś się dobrze, gdyby ktokolwiek kazał Ci coś polubić tylko dlatego, że tak uważa.
2) Jeśli chcesz zobaczyć siebie, popatrz na swoje dziecko. Ono doskonale modeluje nas - rodziców, nie tylko nasze dobre, ale również złe zachowanie. Dzieci to co widzą, to robią. 
3) Nasze zadanie to przede wszystkim stworzenie tunelu bezpieczeństwa dla naszych dzieci, ale na tyle szerokiego żeby mogły one rozwinąć skrzydła. Dawaj dziecku wybór: "chcesz banana czy jabłko?' "włożysz płaszczyk czy kurtkę?", niech ma poczucie sprawstwa.
4) Bądź cierpliwa, zamiast krzyku i szybkiej słownej reakcji ugryź się w język, oddychaj głęboko i policz do dziesięciu. Wypowiedziane słowa zostają na zawsze, ciężko jest się później zrehabilitować.
5) Kochaj swoje dziecko bezwarunkowo, po prostu za to, że jest.
6) Rozmawiaj z dzieckiem. Tłumacz mu otaczający świat, ucz go nazywania emocji. Zawsze to rób patrząc dziecku w oczy, będąc na jego wysokości, a nieodwrócona do niego tyłem jak gotujesz obiad.
7) Szanuj swoje dziecko. Nigdy przenigdy go nie bij!!! To zawsze objaw bezsilności i braku szacunku. Jak wytłumaczysz dziecku, że go kochasz i go bijesz? To się przecież wyklucza.
8) Używaj magicznych zdań:
"Kocham Ciebie, Jesteś dla mnie ważna"
"Jestem z Ciebie dumna".
" Dasz radę. Wierzę w Ciebie".
" Możesz na mnie liczyć"
"Tata Ciebie kocha. Mamie na Tobie zależy".
"Świetnie Ci idzie".
"Nie bój się, jestem przy Tobie".
"Jesteśmy rodziną". 
9) A przede wszystkim do bycia mamą wystarczy jedno kochające serce, które jest gotowe na wszystko :) Jak jest otwarte to przyjmie najpiękniejsze słowa: "Laura, co to znaczy mieć dobre serce? - Kochać kogoś. Kochać Cię". 


Składniki na bezę
4 białka
250 g cukru
1 łyżeczka soku z cytryny
1 łyżka od zupy mąki ziemniaczanej

Składniki na krem
200 g śmietanki kremówki 30 %
250 g serka mascarpone
ziarna z jednej laski wanilii
garść malin
50 g cukru

Do dekoracji
owoce sezonowe


Przygotowanie
Beza
Białka z cukrem zmiksować aż powstanie gładka masa. Cukier dodajemy powoli, po trochę, cały czas miksując.

Dodajemy sok z cytryny i mąkę ziemniaczaną. Mieszamy składniki łyżką.

Wykładamy masę na blachę do pieczenia (uprzednio wysmarowaną masłem i oprószoną mąką pszenną).


Pieczemy ok. 90 minut w piekarniku rozgrzanym do 160 stopni (termoobieg).

Po upieczeniu czekamy aż beza ostygnie.

Krem
Miksujemy schłodzoną śmietankę z cukrem, aż do uzyskania gładkiej masy.

Dodajemy ser mascarpone, ziarenka wanilii, świeże maliny i dokładnie miksujemy.

Gotowy krem wkładamy do lodówki na ok. 30 minut.

Na wystudzoną bezę nakładamy grubą warstwę kremu. Dekorujemy owocami i od razu zjadamy :-)

Smacznego!!!



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tarta z kurczakiem, bakłażanem, pomidorami i oliwkami, czyli moja Francja

Nie pamiętam, kiedy miałam czas na chorowanie. Wiecie takie jak w dzieciństwie, kiedy leniuchowało się w łóżku cały dzień, oglądając bajki, a mama przynosiła rosół i inne strawy. Od 3 lat na takie chorowanie nie miałam przyzwolenia i czasu. Jednak parę dni temu mój organizm totalnie odmówił posłuszeństwa i wracaj dzieciństwo. Już dwa dni leniuchuję, czytam gazety i oglądam mój ukochany film chorobowy, czyli "Masz wiadomość". Jest miło, jednak choróbsko męczy i ciężko mi idzie oddanie się całkowitej relaksacji. Dużo za to miałam czasu na przemyślenia, a moja wyobraźnia poprowadziła mnie daleko, daleko. Bo aż w stronę południowej Francji. Nie wiem, co pierwsze  mnie w niej urzekło. Zapach, kolor, czy jej smaki? Francja pachnie lawendą, rozmarynem, słodkimi, ciepłymi od słońca pomidorami. Dla oczu to uczta nasyconych kolorów: bieli, niebieskiego, żółtego i fioletowego. Dla podniebienia raj: świeże owoce morza, tarty, desery. We Francji odpoczywam, zwalniam, czuję się wspaniale.

Pierniki wigilijne, czyli świąteczny last minute

Dziś przepis kultowy, wigilijne pierniki. Jak bez nich możemy sobie wyobrazić Święta? Przepis, który podaję, jest od mojej cioci Oli. Jego niebywałą zaletą jest to, że pierniki już zaraz po upieczeniu nadają się do konsumpcji, bo są odpowiednio miękkie. Drugi plus jest taki, że można je zrobić praktycznie nawet w Wigilię i wieczorem już się nimi zajadać. Z tego przepisu korzystam od lat, jest prosty, a pierniki są przepyszne. Robię ich całe mnóstwo i cały czas je potem podjadam. A zatem do dzieła! Składniki  5 szklanek mąki pszennej 1 słoik sztucznego miodu 2 łyżki zwykłego miodu 2 przyprawy do piernika 1 kostka masła - ciepłego, nie z lodówki 5 żółtek 2 łyżeczki proszku do pieczenia 1/2 szklanki cukru 3 łyżki kakao Przygotowanie 1. Za pomocą miksera, łączymy żółtka z cukrem i masłem, na jednolitą masę. 2. Dodajemy do masy miód sztuczny i zwykły, przyprawy do piernika, proszek do pieczenia i kakao. Ponownie miksujemy. 3. Po uzyskaniu jednolitej masy, dodajemy, już

Ciasteczka maślane z lentilkami, czyli ulotność pamięci

Dziś przepis na ciasteczka maślane, tak uwielbiane przez moją córkę. Postanowiłyśmy je razem zrobić. Zdjęcia w magazynach, gdzie mama z dzieckiem razem pieką ciasteczka, pierniczki i inne cuda w sterylnej kuchni, w białych fartuszkach, są urocze, ale nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Pewnie dookoła nich, poza obiektywem aparatu, stoi sztab "perfekcyjnych pań domu" gotowych w każdej chwili usunąć wszelkie ślady po wspólnym pichceniu. iRobot  Roomba chodzi cały czas i zbiera okruchy z pięknej marmurowej posadzki. Mimo, że sztabu ludzi nie miałam pod ręką podjęłam się tego zadania. Laura już sama rozbijała jajko, z moją pomocą ucierała mikserem, a potem sama mieszała ciasto łyżką, jednym słowem - frajda na całego. Spora część naszego wypieku znalazła się na ziemi, ale przy dekorowaniu ciastek moja córka wręcz tańczyła ze szczęścia. Tyle radości dają zwykle ciasteczka. Jak już były w piekarniku, to zajęłam się ogarnianiem kuchni i Laury. I tu coś mnie tknęło. Myjąc jej